Wroclove okiem taty

Wroclove okiem taty

Ferie bez śniegu? Jedziemy do Wrocławia na weekendowy city break. Zapakowaliśmy się w auto i prosto na Dolny Śląsk: ku krasnalom, do ZOO, na malownicze uliczki Starego Miasta. 

Gdzie spaliśmy

Zatrzymaliśmy się w hotelu Mercure Wrocław Centrum na placu Dominikańskim, blisko centrum. Zalety: położenie i dobre śniadania. Z hotelu zaledwie parę minut spacerkiem na Rynek, do Panoramy Racławickiej, do Muzeum Narodowego. Dobra baza wypadowa.

Otoczenie hotelu co prawda hałaśliwe, ruchliwe, z plątaniną torowisk tramwajowych i przyczepioną do hotelu Galerią Dominikańską. Celując jednak w logistykę, to dobre miejsce na city break, z którego sprawnie możemy codziennie wyruszać na zwiedzanie Wrocławia korzystając z tramwajów w różnych kierunkach. Z kolei pobliska galeria handlowa to awaryjne miejsce na niezbędne zakupy, a tych z dziećmi nie brakuje 😉 

Tata poleca pokoje z widokiem na pobliski Klasztor Dominikanów – kościół pw. Św. Wojciecha (można poprosić podczas rezerwacji o taki pokój). Gotycka świątynia wyróżnia się w nowoczesnym przeszklonym otoczeniu budynków. A widok z pokoju wygląda tak:

Panorama Racławicka

Wstyd się przyznać, ale dopiero w tym roku miałem okazję podziwiać to dzieło po raz pierwszy w swoim życiu. I cieszę się, że wspólnie z rodziną. Ciekawostką jest już sam owalny budynek, zbudowany specjalnie dla tego arcydzieła.

A obraz robi nieprawdopodobne wrażenie!

Wchodząc do środka zaczyna powoli otaczać nas dzieło zapierające dech w piersiach: namalowany w latach 1893-1894 przez zespół malarzy pod kierunkiem Jana Styki i Wojciecha Kossaka obraz opisujący bitwę pod Racławicami, dowodzoną przez gen. Tadeusza Kościuszkę. Co jest wyjątkowego w tym miejscu i obrazie? Niezwykle realistyczne dzieło, którego doświadczamy dodatkowo poprzez wplecenie rzeczywistych przedmiotów, zamontowanych przed płótnem. Ta inscenizacja pobudza. Obraz jest niezwykle olbrzymi, ogląda się go chodząc wokół i pochłaniając kolejne odsłony historycznej bitwy. Równocześnie z głośników słychać (co prawda za cicho) opis obrazu. Artefakty tamtej epoki, elementy przyrody, drzewa wrastają w obraz, wskutek czego rzeczywistość miesza się z dziełem w tle, przenika. Zdecydowanie polecam!

Imponujące dane techniczne obrazu zacytuję za Wikipedią: Obraz został namalowany na płótnie żaglowym, sprowadzonym z Belgii w czternastu kawałkach o długości 15 metrów, które zszyto w jedną całość i rozpięto na specjalnym, stalowym rusztowaniu sprowadzonym z Wiednia. Do namalowania obrazu użyto płótna długości 120 metrów na 15 metrów (z czego przestrzeń malarska ma w sumie długość 114 metrów oraz wysokość 15), czyli 1800 metrów kwadratowych tkaniny. Do zagruntowania płótna zużyto 750 kg farby.

Aby obejrzeć “Panoramę Racławicką” należy najlepiej wykupić bilet on-line na konkretną godzinę. Czego zabrakło? Czasu. Zwiedzanie odbywa się w grupach i trwa wg mnie zdecydowanie za krótko, około 25 minut. To za mało, aby w spokoju nacieszyć się dziełem. Z pewnością warto odwiedzić muzeum kilka razy, choć koszt nie jest mały.

Co istotne, z zakupionym biletem do Panoramy Racławickiej można zwiedzić potem bezpłatnie wystawy stałe Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Etnograficznego i Pawilonu Czterech Kopuł Muzeum Sztuki Współczesnej. Bilet na wystawy stałe ważny jest przez 3 miesiące od daty zwiedzania Panoramy Racławickiej. My w ten sposób odwiedziliśmy pobliskie Muzeum Narodowe. Należy pamiętać, że mamy wtedy bezpłatne wejście tylko na wystawy stałe, a nie sezonowe (te są płatne dodatkowo).

Muzeum Narodowe

Zaledwie kilka minut spacerkiem obok Panoramy Racławickiej czeka na zwiedzających pokaźna kolekcja obrazów i dzieł w budynku Muzeum Narodowego. Na kilku piętrach możemy podziwiać malarstwo polskie i europejskie, w tym m.in. obrazy Jana Matejki.

Dzieci (przyznam, że ja też) szczególnie ożywiły się przy wystawie artefaktów z obecnej epoki, ukazujących postęp technologiczny. W gablotach znajdziemy i maszyny do pisania i używane jeszcze do niedawna komputery (a jeden z nich nawet ja miałem w domu! Commodore 64. Cóż za niewygodne uczucie, gdy w muzeum jako eksponat ogląda się przedmiot pożądania swojej młodości i przy którym spędziło się tyle czasu! Czy już tak jestem stary?). 

Współczesny długopis w Muzeum Narodowym? A czemu nie!

Na ekspozycji była i…. płyta CD.

ZOO

Wrocławskie ZOO – największy polski ogród zoologiczny. Z punktu widzenia dzieci, ZOO to zawsze dobry adres na spędzanie wolnego czasu. Pod warunkiem, że będzie ciepło, kwieciście, a nie deszczowy i chłodny luty. Tak nam jednak wypadło, że w połowie lutego wylądowaliśmy na wycieczce w ZOO. We wrocławskim byliśmy po raz pierwszy. Z uwagi na aurę nie wszystkie zwierzęta były na zewnątrz i sporo wybiegów było pustych. W dodatku szara, zimowa aura nie zachęcała do powolnych spacerów alejkami między pustymi wybiegami. Sytuację uratowało Afrykarium. W olbrzymim nowoczesnym budynku dzieci odpłynęły. Niemal dosłownie, w tunelu, w którym ryby, rekiny i inne głębinowe stworzenia pływają nad naszymi głowami, podziwialiśmy piękne, podwodny świat. Można to robić godzinami, na co pozwalają też liczne siedziska. 

Dziwić może pobieranie przez szatnię w Afrykarium opłat za szatnię, i to niemałych, pomimo że wstęp przecież (również nie tani) opłaciliśmy za całą rodzinę. Sam pracownik szatni wydawał się nieco zmieszany faktem, że szatnia jest płatna (chyba 3 zł / sztukę odzieży, parasolka? dodatkowo płatna….). Tego tata nie poleca.

ZOO wrocławskie imponuje rozmiarem i inwentarzem. Jednak nie było nam dane nacieszyć się pełnią ogrodu z uwagi na pogodę. Planujemy wrócić wiosenną lub letnią porą.

Hydropolis

Kolejny ważny punkt na mapie wycieczek, nie tylko rodzinnych, po Wrocławiu: Hydropolis, czyli centrum edukacji ekologicznej. Ciekawy obiekt, przybliżający wiedzę o wodzie: skąd się wzięła, jakie ma właściwości, jak wygląda jej wpływ na nasz świat oraz… w jaki sposób zorganizowana jest sieć wodociągowa we Wrocławiu. Na interaktywnej mapie (specjalny dotykowy stół), można sprawdzić, jak wyglądała mapa zalanych terenów podczas Wielkiej Wody. Całość zwiedzania odbywa się w zamkniętym, ciemnym budynku. Często towarzyszył nam dźwięk wody. Na zwiedzających czeka tzw. drukarka wodna, batyskaf, symulator śniegu i wiele innych atrakcji. Spędziliśmy w Hydropolis blisko 3 godziny, z czego blisko pół godziny w strefie relaksu (łącznie z krótką drzemką po ciężkim dniu). Polecam przed wyprawą atrakcyjną stronę Hydropolis – https://hydropolis.pl/nasze-atrakcje/ 

Czego wg mnie zabrakło, a na pewno czego się spodziewaliśmy? Doświadczeń, interaktywnych stanowisk, na których dzieci mogłyby poznawać właściwości wody poprzez zabawę (coś w rodzaju Centrum Kopernika). Tego zdecydowanie zabrakło, a dało się to odczuć po najmłodszych dzieciach. Kto wie, może z czasem pojawią się takie stanowiska?

Most Pokutnic

Zwany też Mostkiem Czarownic, rozpięty między dwiema wieżami Katedry Św. Magdaleny. Miejsce obrosłe legendą i zachęcające do wejścia. Oczywiście po wykupieniu biletu. Aby dostać się na znajdujący się na wysokości ok 45 metrów most należy pokonać 247 schodów. Widok z mostku wart zobaczenia, z wysokości roztacza się widok na Starówkę.

Nazwa “Mostek Pokutnic” pochodzi od jednej z legend, według której pewną młodą wrocławiankę, Teklę, przeklął ojciec. Wskutek tego mroczne moce porwały ją i umieściły na mostku pomiędzy wieżami kościoła. Dopiero po jakimś czasie czarownica zdjęła z niej klątwę. Według innej legendy na mostku miały się pojawiać pokutujące dusze zmarłych w mieście podróżnych, a w innej, pedagogicznej wersji, dusze próżnych dziewcząt, które spędziły życie na zabawach i kokietowaniu adoratorów zamiast na wychowaniu dzieci i prowadzeniu domu. Zdesperowane matki lekkomyślnych córek przyprowadzały je w nocy pod wieże kościoła. Wrocławianie byli przekonani, że po ujrzeniu wijących się sylwetek pokutujących, dziewczętom łatwiej będzie się pogodzić z szarzyzną codziennego życia. (Legenda: Wikipedia).

Na mostku na poręczy znajduje się rzeźba nawiązująca do legendy. O dziwo, nie znajdziemy na mostku kolejnego krasnala…

Zdobądź koszulkę TataPoleca.pl!

Jeśli znajdziecie taką notkę w terenie przez aplikację mobilną ClippGO! to gratki 🥳 Pierwszej osobie z danego terenu wyślemy wtedy koszulkę TataPoleca ❤️

👉 Jak znaleźć naszą ukrytą wiadomość? Należy być w tym miejscu, gdzie opublikowaliśmy notkę z tym zdjęciem. Widoczne ono jest przez bezpłatną aplikację ClippGO, która umożliwia publikowanie i odnajdowanie wokół siebie notek publicznych. To doskonały sposób na zabawy w terenie. I ruch – a ruch to zdrowie! 🏃🏃‍♀️

Z aplikacją ClippGO trzeba się nachodzić, a zbliżająca się wiosna temu sprzyja https://clippgo.com/pl/

🤫 PODPOWIEDŹ 👉 Nasz clipp (notkę) z koszulką Tatapoleca opublikowaliśmy w centrum Wrocławia na jednej z wysp po naszej wizycie w stolicy Dolnego Śląska (o rodzinnym pobycie we Wrocławiu przeczytacie w naszym serwisie).

Wrocławskie krasnale

Małe, zabawne, na każdą okazję. Pojawiające się znienacka, tuż pod nogami, na zakręcie i na rogu kamienic. Wrocławskie legendarne krasnale 🙂 Odwiedzając Wrocław, możemy natknąć się na solidnie wykonane krasnale, wysokości może z 20 cm, spoglądające na nas z niejednego rogu.

To wspaniała zabawa dla dzieci i całych rodzin – odszukiwanie krasnali, robienie sobie z nimi zdjęć. W wielu punktach można kupić mapę krasnali we Wrocławiu i podążać za nimi, a gdy znajdziemy – przylepiać nalepki z poszczególnymi krasnalami. Niektóre z nich to prawdziwi rozpustnicy…. Dla dzieci to frajda. Moja młodsza córka upodobała sobie odgrywanie takiej samej pozy krasnala. A mnie udało się nawet przypadkowo znaleźć jednego z nich na parapecie. Dobra zabawa, polecam wspólne rodzinne odkrywanie. Na Rynku jest ich całkiem sporo…

Rynek i okolice

Wrocławski Rynek potrafi zauroczyć. Podobnie boczne uliczki. Klimat podobny do krakowskiego Rynku. Miejsce pełne urokliwych uliczek, zaułków i wąskich długich przejść przez środek Rynku – tata poleca Przejście Garncarskie, Przejście Żelaźnicze i Sukiennice. Polecam także przejść się uliczkami prowadzącymi do Rynku oraz uliczkę Jatki, a tam smaczne jedzenie w restauracji “Chatka przy Jatkach”. Dziecku oczywiście na Rynku oprócz krasnali najbardziej podobał się słodki sklep “Sweet Factory” 🙂 

Zapraszam do Wrocławia! My z pewnością odwiedzimy ponownie stolicę Dolnego Śląska cieplejszą porą.

Więcej zdjęć, wideo i relacji na profilach TataPoleca.pl – FB, Instagram, YouTube i TikTok.

Wroclove? Tata Poleca.
#Wrocław #Wroclaw #Wroclove

Kontynuując przeglądanie tej strony www, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies i akceptujesz naszą Politykę Prywatności. Jeśli nie zgadzasz się z nią, opuść stronę. Ale mamy nadzieję, że wrócisz! Tata poleca! więcej informacji

Serwis Tatapoleca.pl wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie serwisu bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "OK" zgadzasz się na ich wykorzystanie. Zapoznaj się z naszą polityką ochrony danych osobowych - www.tatapoleca.pl/rodo

OK